Chrzest był piękny a to zdjęcie, na którym Pawełek trzyma na rękach Olę oddaje w pełni jego urok. Było rodzinnie miło. W ramach dopinania wszystkiego na ostatni guzik wszystko musiałam mieć pod kontrolą. "Moje najsłabsze ogniwo" okazało się jak zwykle NAJMOCNIEJSZE. I wszystko, wszystko się naprawdę udało. Począwszy od pięknej sukienki autorstwa Babci Marysi, też miałam swój wkład bo przyszyłam podszewkę i wszystkie perełki a skończywszy na zabawie w konika.
Najważniejsza i najpiękniejsza była oczywiście msza. Ks. poprowadził nabożeństwo po prostu doskonale, było widać, że przyjechał dla nas i było to takie dobre. Dobre nie w znaczeniu dobre czy złe w innym..... Ola nie spała przez znaczną część mszy a kiedy nie spała to zrzucała co chwilę bucik ( piękne lakierki od cioci Izy DZIĘKUJEMY). W pewnym momencie już odpuściłam i została w jednym. Pawciu śmiał się z tego bardzo.
Pawełek i Maja mieli modlitwę powszechną; Pawełek za Olę i rodziców a Ola za dzieci i dziadków. Poszło doskonale. Obyło się bez wstawek typu : "Panie Boże proszę Cię żeby rodzice razem nie histeryzowali"- to cytat z jednej z ostatnich prób.
Modlitwa jego był śliczna, tą za Olę jestem w stanie tylko zacytować: " Panie Boże proszę Cię żeby Ola była ładną dziewczynką, żeby była zdrowa, żeby miała same szóstki i piątki i żeby byłą fanką Star Wars i lubiła kolor niebieski."
Pawełek pomagał przy samym ochrzczeniu- trzymał miseczkę do której spływała z główki woda. Anka i Kamil byli chrzestnymi. Anka pięknie wyglądała w łososiowej sukience z długimi, zaczesanymi do góry czarnymi włosami.
Po mszy był obiad w Cafe Molus. Bardzo dobre jedzenie, szczerze polecam. Ładny lokal, dla nas był cały apartament na piętrze składający się z dwóch dużych pokoi, łazienki i holu. Piękne sufity, wszystko fajanie urządzone. Miłe kelnerki, generalnie super. Wszyscy czekali na mnie i na Olę z rozpoczęciem jedzenia a my walczyłyśmy z sukienką ( tak mocno zawiązałam gumkę, że nie mogłam odwiązać)i gdy przyszłam i powiedziałam, żeby jedli bo aj wrócę jak rozetnę Oli sukienkę na te słowa od stołu oderwał się Pawełek i przybiegł za mną do pokoju obok krzycząc, ze on nie pozwala! Dopiero jak wyjaśniłam, ze o gumkę chodzi to mi pozwolił.
Fajnie było, naprawdę fajnie. Obok Oli największe zainteresowanie ( niezdrowe) budził wujek Łukasz: To ty żyjesz? Nie jeste połamany?, Nie masz gipsu? .....................
Ola za to najbardziej byłą zainteresowana wujkiem Bartkiem, który ją rozśmieszał i oczywiscie Karolinkę, która była najdzielniejszym konikiem pod słońcem.
Jeszcze raz wyszystkim bardzo, bardzo dziękujemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz