Miminko - znaczy niemowlkę, oczywiście po czesku. Wielkrotnie, gdy ktoś się zachwycał Olą padał to określenie. A i tak chyba najwiekszym fanem Oli jest właścicel ośrodka, w którym mieszkamy, bo dziś nawet nie zdążyłam się obejrzeć a już Ola siedziała u niego na kolnach.
Palacinka - nie znaczy zaś ciasto ani "cake" a naleśnik. Pani kelnerka młoda czeszka, myślałam, że coś kuma a ona piękna jest i nie kuma. Przyniosła mi ogromnego naleśnika. Zjadłam, miła jestem. Poprzednim razem jak nie chciał jej się z naim rozmawiać w języku słowian ewentualnie po angielsku to poprosiłą panią, któa gotuje. I ciasto wtedy dostałam. A jak oddaliśmy kubeczek, któruy był pozycozny kilka dni wcześniej to też przysłała panią od gotowania, co to załapała, że " wracamy" kubek a nie chcemy np. dostać do niego trochę "jahod s syrom"..............
Wujek Krystian, co to nas wysył na te wakacje mówił, że "córka własciela nie kuma". Obstawiamy, że urocza nasza kelnerka jest właśnie jego córką.
Wracając do naszych wojaży do byliśmy też na zamku Valecov

. Trochę się trzeba było przeciskać.
. Trochę się trzeba było przeciskać.
A potem poszliśmy w łądne miejsce na grzyby. Znaczy przejść się ale grzyby same się znalazły. Na szlaku turystycznym, wystarczyło się mocniej skupić i prawdziwek już był a potem w sumie jeszcze trzy.
Ładne miejsce i dobre jedzenie ale gdzie to było nie wiem. Strusie tam były i świnka łaciata i łądny widok.
Zazdroszczę Takich wakacji. Uwielbiam spędzać urlop aktywnie, głównie zwiedzając czyli odwrotnie niż moja druga połówka która kocha leżenie na plaży
OdpowiedzUsuń