sobota, 30 lipca 2011

Z wizytą u Rumcajsa i cycuchy

Iczyn czyli Jcin miasto Rumcajsa zaliczylśmy wczoraj.
Ja z Pawełkiem byłam w Szewcowni, czyli w warsztacie Rumcajsa a M . z Olą zwiedzali ryneczek.
Pawciu w szewcowni łowił rybki i grał w różne gry. Szewcownia w sumie przereklamowana.

Mi najbardziej podobały się te koła, fajne złudzenie. Pan w Szewconi nie był zachwycony tym, że nas obsługuje ale może po prostu nie lubi Polaków.




Fajna wieża w Jicinie jest, chłopakom się nawet udało wejść. W tym czasie ja z Oluchą się karmiłyśmy. Tzn. siedziałyśmy pod kościołem i Ola opróżniała " cycuchy".  " Cycuchy" wymyślił Pawełek jakoś zd dwa dni temu i się przyjęło.
Wymyślił też inną definicję radaru: "Nie rób tyle zdjęć bo zostaniesz fotoradarem i będziesz robił zdjęcia wszystkim". - to do M., który nadużywa aparatu.


Zjedliśmy lody w Jicinie, zrobiliśmy zakupy, wytarliśmy Olnika, który postanowił usrać się po same uszy! A Pawciu i M. pojeździli jeszcze samochodzikami.
Jicin taki sobie, byłam tam dawno temu ale zupełnie nie pamietałm miasta. Skorzystłam z mlekomatu - super mleko. A M. nauczył się obsługiwać kasę samoobsługową w Tesco po czesku. Jak go wywalą z pracy to fach ma w rękach u nas będzie prosto, bo ziemniaki to ziemniaki a nie brambory.
I jeszcze kupiłam Pawkowi gatki w Star wars.

1 komentarz:

  1. może pan nie lubi po prostu pracować, mało takich na świecie ? ;) a w ogóle to tak cycuchy pod kościołem, w biały dzień i to karmiąc dziecko no, ależ obrazoburcze zachowanie. ja na razie tylko w przychodni i reserved się obnażyłam ;)

    OdpowiedzUsuń