wtorek, 26 lipca 2011

Czechy - podróż z dziećmi

Wczoraj cały dzień jechaliśmy. Zrobilśmy przeszło 800 km. Dojechaliśmy o 22-ej. Ola była bardzo dzielna. Nie płakała, spała uśmiechała się. Miała dziesięciominutowy kryzys już za granicą z Czechami ale został zażegnany jak tylko przesiadłam się do tyłu i dałm jeść. Wcześniej zapłakała raz tylko, po wjeździe na autostradę pod Wrześnią, ale była już głodna i musiałam ją nakramić.
Spisała się rewelacyjnie. Pawełek zresztą też. Dostał MP-3 i słuchał sobie Dzieci z Bulerbyn i oglądął Wojny klonów. Pierwszy raz jechał na przednim siedzeniu, bardzo mu się podobało.
Generlanie było nieźle w drodze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz