Olinka karmi się super. Oczywiście najfajniej karmi się cyckiem ale łyżeczką to też rewelacja. Ola otwiera szeroko buźkę i wciąga z łyżeczki . A jak nie daje się jej jeść odpowiednio szybko, to się irytuje i burczy. Zawsze, gdy kładę się z nią żeby ją nakarmić i zaczynam rozpinać bluzkę , to też burczy ale inaczej z zadowolenia. Da się te burczenia odróżnić.
Karmienie nam się chyba stabilizuje. Rano między 6-7.30 jest mleko z cycucha. Potem jak dzień się dobrze ułoży: Ola wstanie wcześniej niż o 8.10 a Pawełek jedzie z Mają i jej tatą do przedszkola przed samym wyjściem do pracy karmię jeszcze raz. Wtedy Ola posypia a ja lecę do kancelarii z pustymi "baniakami." Udaje mi się jak dotąd nie odciągać mleka zobaczymy jak to będzie dalej. Potem Ola zjada deserek, to są owocki ze słoiczków z dosypką kaszki ale niewielką. (Tuczymy Olina, bo nie podwoił masy urodzeniowej). Około 13-ej Olinek je obiadek, staram się żeby to jednak nie były słoiczki tylko ugotowany przeze mnie. Jak sobie poczytam jaki procent czego jest w tych słoiczkach, to jednak wole gotować. Zwłaszcza, ze to żadna filozofia. A swoją drogą to porównajcie ile procent indyka jest w zupce z indykiem Hippa a ile w Bobovita? Z dawnych czasów kołatało mi się, że wolę Bobovitę a jak postudiowałam etykiety, to już wiem dlaczego.
Około 15-15.20 jestem z powrotem ( udaje mi się nawet dotrzeć kilka minut po 14-ej) i wtedy ją karmię. Potem około 18-18.30 jemy kolację - jest kaszka Bobovity z odrobiną owoców. Czasem ścieram jabłko ale raczej testuję nowy smak owocków, które będą stanowiły śniadanko dnia następnego. Około 20- 20.30 jest znowu cycek i Ola idzie spać. A w nocy to już jest jak Bóg da. Potrafi jeść o 1-ej pierwszy raz albo i o 2.30. Potem zawsze koło 4-ej. Teraz już nawet nie kojarzę dokładnie, bo karmienie nocne mamy opracowane do perfekcji. Więc mam wrażenie, że się nie budzę. Ale to tylko wrażenie obserwując to, że kładę się z Olą koło 17.30 - 18-ej przytula się mi Linek do cyka i potrafimy razem usnąć i spać nawet i dwie godziny a wtedy cały plan żywieniowy szlag trafia.
I jeszcze cytat z Pawełka też w temacie karminie:
- Ola pij mleko od mamy, BARDZO DOBRE! ZA DARMO!
Za oknem jesień a to wspomnienie z wakacji Linek w hamaku.
A to mam nadzieję, że jest jednak zapowiedź grzybobrania.......
Moi rodzice właśnie wrócili z grzybobrania i w lasach mazursko-warmińskich puchy, puchy...
OdpowiedzUsuńMój dzieciak podwoił wagę ale co z tego jak z siaty wypadł :P
Mięsko będę dawała oddzielnie - sama ugotuję królika, właśnie dlatego, że te procenty jakieś takie niezadowalające :)
Ja też nie rejestruję nocnego karmienia :) Cycek rządzi normalnie :P
u mnie z karmieniem jakieś problemy. Bartek kocha cyca i jakoś przekonać się do kaszki nie może. jak początki były idealne, tak teraz coś mu nie pasuje... ale staram się być cierpliwa ;p aż chyba muszę o tym post zrobić ;p pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń