poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Dowcip sądowy

Podczas procesu, w małym miasteczku, pełnomocnik prokuratora wezwał swojego pierwszego świadka - starszą kobietę.

Zbliżył się do niej i zapytał:
- Pani Jones, czy pani mnie zna?.
Świadek na to:
- Tak, znam pana, panie Williams. Znam pana odkąd pan był małym chłopcem i szczerze, był pan dla mnie wielkim rozczarowaniem. Pan kłamie, zdradza żonę, manipuluje ludźmi i obgaduje ich za ich plecami.
Myśli pan, że jest wielkim paniczem, jednak nie potrafi sobie zdać sprawy z tego, że nigdy nie będzie nikim więcej, niż marnym gryzipiórkiem. Tak, znam Pana.
Prawnik był zamurowany. Nie wiedząc co więcej począć, wskazał na drugą stronę sali, pytając: - Pani Jones, czy zna pani pełnomocnika obrony ?
Kobieta znów rozpoczęła tyradę:
- Tak, również znam pana Bradleya odkąd był młodzieńcem. Jest leniwym bigotem z problemem alkoholowym. Nie potrafi zbudować normalnego związku z kimkolwiek a jego kancelaria prawna jest jedną z najgorszych w całym stanie. Nie wspominając już o tym, że zdradzał swoją żonę z trzema różnymi kobietami. Jedną z nich była pana żona. Tak, znam go.
Pełnomocnik obrony zamarł.
Sędzia poprosił obu pełnomocników do swej ławy i, stonowanym, cichym głosem, powiedział:
- Jeśli któryś zapyta czy zna mnie,skarzę go na krzesło elektryczne!

6 komentarzy: